Święta dobrze spędzone
Jak dobrze spędzić święta? Najlepiej zacząć spędzać święta już zawczasu, tj. kilka tygodni wcześniej zaczynając od każdego boku równomiernie. Łapiemy święta za rogi i przytupując rytmicznie podśpiewujemy : hej kolęda, kolęda! Trzymając mocno, aby żadna chwila się nam nie wymknęła, przepędzamy dzień za dniem, od rana do wieczora biegając intensywnie tu i tam, aby nie tylko dni, ale i tygodnie, a może nawet miesiące leciały jak z płatka (śnieżnego; można też zamiennie użyć migdałowego – te trzymają się zdecydowanie dłużej).
Gdy dojdzie do świąt (nie mylić ze świądem, ten może być jedynie skutkiem ubocznym źle spędzanych świąt), w święta należy zasiadać do stołu i to wielokrotnie. Stół winien być nakryty, a kolana zakryte (przynajmniej do połowy ich wysokości tak, by nie gorszyć starszych gości widokiem odkrytych kości). Panie domu, te perfekcyjne i te naganne, niechaj zadbają o atmosferę tak, aby nad stołem unosiła się magia świąt (nasze matki i babki używały do tego celu maggi, ale równie dobrze może to być pronto w sprayu).
Gdy zasiadanie do wigilijnego stołu oraz stołu świątecznego odbędzie się we wszystkich możliwych konfiguracjach, a zapasy nadal nie zostaną wyczerpane (u niektórych osobników częściowo zużyte zapasy mogą się odkładać za pasem – stąd ich nazwa – a gdy tam braknie miejsca, u kobiet będą się one odkładały poniżej jego linii, u mężczyzn zaś doprowadzą do podwojenia lub zwielokrotnienia jego długości. Wówczas należy wziąć nogi za pas i wykonywać regularne okrążenia wokół stołu stale przyspieszając, o ile to możliwe, oczywiście) – wówczas należy się rozejrzeć wokół i zaobserwować, czy któryś z seniorów rodziny nie siedzi rozparty w fotelu kiwając głową w zadumie i nie wyraża starej prawdy: „święta, święta i po świętach”. Jeśli święta łączyły się z weekendem tak, że niedziela na przykład stanowiła niejako trzeci dzień świąt (nie licząc wigilii), należy zwrócić starszej osobie uwagę, aby słowo święta powtórzyła dwa razy, co daje łącznie trzykrotne jego wypowiedzenie.
Jeśli więc ową prawdę zasłyszymy (intonowaną często z odpowiednim westchnieniem, nigdy nie wiadomo czy melancholijnym, tęsknym czy też tryumfalnym, pełnym ulgi), należy przyjąć to jako znak do zmiany. Otóż rozpoczyna się lub wkrótce rozpocznie się właśnie nowy rozdział w naszym życiu – era „po świętach”. Możemy nacieszyć się atmosferą, wręcz magią dnia codziennego. Ale nie za długo. Czas już całkowicie zapomnieć o rodzinnych świętach i całą uwagę przekierować na przygotowania do Sylwestra, którego spędzimy z dala od krewnych, a w towarzystwie przyjaciół, znajomych lub nawet, co wręcz wskazane – nieznajomych. Pełne radości, pokoju i pogody ducha światło świecy zamienimy na race, bomby i kartacze; szopkę można chwilowo na tę jedyną noc przysłonić zasłoną dymną.
W dobrej sytuacji będą solenizanci: zarówno Sylwester, jak i Melania – po szwedzku zastawiony stół mogą oni śmiało wykorzystać jako imieninowy przejaw gościnności i tę sprawę załatwić „2 w1”. W zdecydowanie gorszym położeniu znajdą się Mieczysław i Mieszko, gdyż w noworoczne południe, gdy z ich sypialni będzie się rozlegać jeszcze głośne chrapanie, do drzwi mogą zapukać gorliwi krewni i wieloletni przyjaciele rodziny, którzy zawsze pamiętają… (wówczas polecam również zasłonę dymną, w skrajnym przypadku race…)
Cóż, i te sylwestrowo-noworoczne fajerwerki szybko przeminą, ale czas świąteczny nie przeminie. Nie przeminie, do póki Kacper, Melchior i Baltazar dymnej zasłony nie odwinie. Wnijdą oni do szopy, a pokłon oddadzą. Złota, mirry, a kadzidła naniosą, kredą ściany oznaczą i obejście okadzą. Jeślić jednak naród niewierny, niech się nie trwoży i nie przestrasza, dzień to wszak wolny – nic się nie robi i gości nie zaprasza. Odtąd szara rzeczywistość powraca, jeśli tylko niebo chmur pokrywą zasnute, świąt czar opada i radować się już nie wypada. W galeryjach także złot i sreber ciężar opadnie, by przedwiośnia kwiatom miejsca ustąpić, tudzież sercom Walentego uwieźć się pozwolić (dla tych, co temu świętu nie chcą dać się zaskoczyć, napomknę tylko, że najlepiej serce uwozić na tylnym siedzeniu, a pannę na przednim. I wręczyć jej serce dopiero w ostatniej chwili, gdy ta już drzwi odmyka a stopę na gościniec stawia. Wówczas z zaskoczenia skręt szyi wykona – po tym poznasz, czyli łabędzia jest, czy li tylko kacza [wszak na charakter jej patrz, nie zaś tylko na szyję i lice, gdyż krótka szyja wewnętrznemu pięknu wcale nie uwłacza]).
Fajnie się czyta Twój pierwszy wpis!
Chcę więcej!…